Przejdź do głównej zawartości

Turniej tenisa stołowego (2010)

Dzisiaj odbył się kolejny Turniej Tenisa Stołowego o Puchar Dyrektora Kolegium Nauczycielskiego. W tym roku dopisali panowie (było ich ponad trzy razy więcej niż rok temu). Pań nieco mniej niż w ubiegłym roku, gdyż zaledwie 16.
Zarówno panie jak i panowie zostali podzieleni na dwie grupy: panie po osiem zawodniczek, panowie - po pięciu. Wewnątrz grupy obowiązywała metoda każdy z każdym, a następnie dwie najlepsze osoby z grup spotykały się w finale - również grając każdy z każdym.
Mimo moich wcześniejszych planów zdobycia brązu, postanowiłam walczyć do końca. Jednym z powodów był m.in. fakt, iż tegoroczne statuetki nie wyglądały tak samo jak te ubiegłoroczne. A w związku z tym nie byłam w stanie stworzyć ślicznej kolekcji statuetek tenisistki złotej, srebrnej i brązowej.
Owa walka zakończyła się drugim miejscem na podium. Gra w finale była zacięta i wyrównana, a moja przegrana z Mistrzynią Turnieju była niewątpliwie najbardziej popisowym meczem na całym spotkaniu (a przynajmniej licząc potyczki płci żeńskiej ;)).

Oto dyplom i statuetka do kolekcji:



Zobacz również artykuł na stronie Kolegium Nauczycielskiego

Popularne posty z tego bloga

Moje drugie mydło - zdjęcia

Awans zawodowy

Ten rok szkolny był dla mnie bardzo aktywny i bogaty w wyzwania i jestem z siebie zadowolona, że podołałam. Jestem szczerze zmęczona, ale i zadowolona, bo był to rok pełen wyzwań, które starałam się rozwiązywać. W tym roku otrzymałam wychowawstwo w klasie czwartej. Nie twierdzę, że w trudnej klasie, liczy bowiem tylko dziewięcioro uczniów, ale w klasie, w której można wskazać wiele różnorodnych charakterów i jeszcze nierozwiniętych osobowości. Uczniowie na początku roku byli jeszcze trochę nie do końca dojrzali do roli czwartoklasistów, a ich dziecinne, niczym niezrozumiałe, zachowania dziwiły mnie bardzo, a nieraz - irytowały. Uważam jednak, że przez ten rok moi uczniowie wiele się nauczyli i troszkę dojrzeli. Czy z moją pomocą, czy po prostu przy okazji - nie wiem; wiem, że przez te kilka miesięcy zmienili się, na lepsze. Jeszcze nie są idealni, nie są wymarzonymi uczniami, wzorami do naśladowania, wizytówkami szkoły, ale są nadal sobą, mimo pozytywnych zmian. Rozpoczęłam też aw...

Moje drugie mydło

Do mojego drugiego mydła również podeszłam od nieoczywistej strony, bo chciałam zrobić supermydło. Tłuszczy było mniej niż za pierwszym razem, ale jednak receptura była autorska. I mimo iż brzmi to dumnie, to jednak nie był to sprawdzony przepis. A zwykły eksperyment. Leżakowanie trwało długo, więc przeniosłam mydła (inny pokój, wysoka półka, blisko okna). Testy zaczęłam później niż po standardowym okresie leżakowania (6 tygodni) ze względu na widoczne oznaki tego, że mydło długo schło. Gdy już się nadawało do użycia, testowałam przez dłuższy czas tylko na dłoniach. Dopiero później na twarzy. A gdy byłam zadowolona z efektów, to na całym ciele. W wersji z tymiankiem mydło działa jak dość ostry pumeks albo bardzo szorstka gąbka. Pobudza krążenie, ale na twarz nie polecam, bo można się zwyczajnie poranić. Za to w wersji z witaminami mycie jest przyjemne i skóra po użyciu pozostaje gładka i delikatna. Idealna opcja zarówno dla dłoni jak i twarzy.