Bielsko. Z początku dnia było duszno, później nastąpiło oberwanie chmury, a skutki wichury były dotkliwe. Powyrywane drzewa, zalane ulice, podmyte budynki... Tak krótko można opisać środowe warunki na drogach. Ulice Bielska, niedaleko Sfery, zalane. Widoczność ograniczona do minimum. Samochody zwalniały, wycieraczki pracowały non-stop. Ludzie podjeżdżali w bezpieczne miejsca, by schronić się i przeczekać deszcz. Zresztą nie tylko deszcz; widać też było grad, uderzający o drzwi i okna budynków. Akcja rozgrywała się koło południa i trwała około godziny. Żywioł zaczął łamać drzewa, huczeć i uderzać o szyby; na drogach woda przybierała na objętości. Ruch na ulicach miasta nieco zmalał, aczkolwiek autobusy miejskie nadal kursowały, podlewając budynki (wraz z prędkością - niewielką, bo niewielką, ale jednak - koła pojazdów wzbudzały fale, które podmywały budynki).
Ten rok szkolny był dla mnie bardzo aktywny i bogaty w wyzwania i jestem z siebie zadowolona, że podołałam. Jestem szczerze zmęczona, ale i zadowolona, bo był to rok pełen wyzwań, które starałam się rozwiązywać. W tym roku otrzymałam wychowawstwo w klasie czwartej. Nie twierdzę, że w trudnej klasie, liczy bowiem tylko dziewięcioro uczniów, ale w klasie, w której można wskazać wiele różnorodnych charakterów i jeszcze nierozwiniętych osobowości. Uczniowie na początku roku byli jeszcze trochę nie do końca dojrzali do roli czwartoklasistów, a ich dziecinne, niczym niezrozumiałe, zachowania dziwiły mnie bardzo, a nieraz - irytowały. Uważam jednak, że przez ten rok moi uczniowie wiele się nauczyli i troszkę dojrzeli. Czy z moją pomocą, czy po prostu przy okazji - nie wiem; wiem, że przez te kilka miesięcy zmienili się, na lepsze. Jeszcze nie są idealni, nie są wymarzonymi uczniami, wzorami do naśladowania, wizytówkami szkoły, ale są nadal sobą, mimo pozytywnych zmian. Rozpoczęłam też aw...