Przejdź do głównej zawartości

Laleczki z włóczki

Zostałam dziś poproszona o pomoc w zadaniu domowym. Moja młodsza siostra przyszła do mojego pokoju i zapytała, czy jej pomogę. Zapytana "w czym?", usiadła (wiedziała, że to potrwa dłużej?) i opowiedziała mi - naturalnie - "na około", o co chodzi, i jaki ma być mój wkład w jej pracę domową. Na dole czekał już kolega siostry. Przyniósł materiały, z których to mieli wykonać własnoręcznie laleczki (z włóczki). Dominik zaczął bardzo pomysłowo: nawijał ostrożnie, ale z wielkim zaangażowaniem, włóczkę na oparcie fotela. Sara miała problem ze znalezieniem dla siebie odpowiedniego miejsca. Koniec końców ja, a właściwie moje ręce posłużyły jej jako ogranicznik, na którym mogła odmierzyć pewną długość włóczki kilkukrotnie. Wbrew pozorom, dzieciaki nauczyły się kilku nowych rzeczy:
  • pracować w zespole (naturalnie, pomagałam im, ale należy zauważyć, że jedna osoba przywiozła materiały - dostarczyła surowców, a druga udostępniła pokój, który było trzeba później sprzątnąć :P),
  • rozwiązywać problemy, np. z brakiem odpowiednich warunków do nawijania włóczki (Dominik wykorzystał fotel i jego oparcie, a Sara moje dłonie :)),
  • korzystać z zadanego schematu (dzieciaki miały kartkę z wydrukowaną instrukcją, jak należy wykonać laleczkę; musiały zrozumieć i odtworzyć w rzeczywistości to, co na papierze),
  • pleść warkoczyki (schemat zakładał, że ręce i nogi laleczki mają być splecione w warkoczyki; dzieci nie umiały ich pleść, więc pomogłam im = nauczyłam je),
  • mieć więcej cierpliwości do prac manualnych (oczywistym jest, że czynność wykonywana po raz pierwszy nie może być wykonana idealnie; dzieci nie umiały wcześniej pleść warkoczyków, supłać wełny; musiały się tego nauczyć i musiały popełniać błędy, by kolejnym razem je eliminować/korygować oraz nie dopuścić do ich powstawania),
  • odczuwać satysfakcję z własnoręcznie wykonanego dzieła (twarze moich podopiecznych po wykonaniu zadania były rozpromienione, a uśmiechy - bezcenne; radość ze skończonej pracy była dla nich pierwszą nagrodą).
Laleczki z włóczki. Zabawa i nauka w jednym. Z przewagą zabawy (a przynajmniej w odczuciach dzieci dominuje zabawa; nieświadome są bowiem, że znalezienie odpowiedniego miejsca do nawijania włóczki, czy sposób wykończenia laleczki jest dla nich cenną lekcją i okazją do kształtowania wyobraźni i twórczego myślenia). Moi podopieczni przejawiali różne stany; od radości do zdenerwowania (gdy coś im nie wychodziło). Później zrozumiały, że z czasem w końcu się uda. Efekt końcowy był warty nerwów i samozaparcia.
Moja siostra przyznała, że pierwsza laleczka jej nie wyszła najlepiej, więc wykonała kolejną - już całkiem samodzielnie - i ta laleczka wyszła jej dwa razy lepiej. I to mnie ucieszyło po stokroć.

Popularne posty z tego bloga

Dyplom ukończenia Uniwersytetu Śląskiego

Pierwszego lipca 2011 roku  uzyskałam tytuł licencjata  Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Studia pierwszego stopnia ukończyłam z oceną dobrą na dyplomie.

Awans zawodowy

Ten rok szkolny był dla mnie bardzo aktywny i bogaty w wyzwania i jestem z siebie zadowolona, że podołałam. Jestem szczerze zmęczona, ale i zadowolona, bo był to rok pełen wyzwań, które starałam się rozwiązywać. W tym roku otrzymałam wychowawstwo w klasie czwartej. Nie twierdzę, że w trudnej klasie, liczy bowiem tylko dziewięcioro uczniów, ale w klasie, w której można wskazać wiele różnorodnych charakterów i jeszcze nierozwiniętych osobowości. Uczniowie na początku roku byli jeszcze trochę nie do końca dojrzali do roli czwartoklasistów, a ich dziecinne, niczym niezrozumiałe, zachowania dziwiły mnie bardzo, a nieraz - irytowały. Uważam jednak, że przez ten rok moi uczniowie wiele się nauczyli i troszkę dojrzeli. Czy z moją pomocą, czy po prostu przy okazji - nie wiem; wiem, że przez te kilka miesięcy zmienili się, na lepsze. Jeszcze nie są idealni, nie są wymarzonymi uczniami, wzorami do naśladowania, wizytówkami szkoły, ale są nadal sobą, mimo pozytywnych zmian. Rozpoczęłam też aw...

Kontrakt klasowy

Podobno, im kontrakt jest krótszy, tym lepiej uczniowie zapamiętują, co się w nim znajduje. W kontrakcie powinny się też znajdować raczej nakazy, a nie zakazy. I o ile brak zakazów jest dydaktycznie poprawny, o tyle nie jest on, w moim odczuciu, stuprocentowo wychowawczy. Brak świadomości zakazów może doprowadzić do tego, że dzieci mogą mieć zatarte granice między dobrym a złym postępowaniem. Moim zdaniem należy mówić również głośno o tym, czego robić nie wolno. A w szczególności tym najmłodszym uczniom należy uświadamiać, zarówno poprzez nakazy, jak i zakazy, normy społeczne, odpowiednie zachowanie czy wartości i sposoby postępowania w sytuacjach trudnych, nowych. Kontrakt uczniów klasy czwartej i nauczycieli ich uczących został sformułowany dydaktycznie poprawnie oraz zaakceptowany własnoręcznymi podpisami.