Inspiracji było wiele. Od prac manualnych, DIY (poszukuję polskiego i - jednocześnie - ładnego odpowiednika), robienie kartek i albumów (do których mi brakuje umiejętności), a naprawdę ładnych rzeczy musiałabym się uczyć długo. A to i czasochłonne, i wcale nie tanie. Własnoręcznie robione kartki zostawię sobie na święta, a albumy projektuję w EmpikFoto.pl i otrzymuję wydrukowane ładne papierowe albumy. :) Przeszło mi przez myśl vlogowanie, czyli prowadzenie wideobloga, ale po pierwsze, mam wrażenie, że już wszystko zostało wymyślone, a jak wpadłam na pomysł, to znajdowałam kogoś, kto już na to wpadł, a powielanie nie do końca mi pasuje, zresztą nie o tym. A po drugie, nie widzę siebie w roli vlogerki, jakoś nie mam przekonania, że przyjdzie mi to łatwo, a i urodę mam nietelewizyjną, czy też powinnam napisać nieyoutubową. Mogłabym też pisać krótkie przemyślenia na Facebooku, ale nie jestem stałą bywalczynią na tym portalu. Z Facebooka korzystam, żeby sprawdzić, czy moja siostra, która studiuje w wielkim mieście ;) jest online albo moja mama, która obecnie mieszka za granicą. Niedawno zaktualizowałam jakieś tam zdjęcie profilowe, tło i jakoś nie bardzo się tym przejęłam. Ładniej, bo aktualnie, nieprzestarzale, ale w sumie po co - pomyślałam. Bo jeśli dla siebie, to nie mam potrzeby, a jeśli dla innych, to bez sensu. Wybrałam bloga, bo tu jest bezpiecznie, cicho i robię to przede wszystkim dla siebie. :)
Jestem trochę jak to jabłko: tu nie pasuję, to nie moje drzewo, tu niby dobrze, ale coś nie odpowiada |
Moje (niektóre) inspiracje:
- kartki, albumy i inne DIY - To Fajny Pomysł, 5 minut crafts itp.,
- vlogi - różne: od językowych (Mówiąc Inaczej, Po Cudzemu) po pseudonaukowe,
- okołorodzicielskie - mamalama i inne.
Oglądałam też wiele kanałów z tematyką, na której się nie znam i nie mogłam czerpać inspiracji, bo o kosmetykach, make-upie, aktorstwie, kolorowaniu artystycznym wiem nic albo niewiele. Nawet oglądałam filmy o kaligrafii i hand letteringu, bo to ponoć różne pojęcia, i bardzo by mi się podobało umieć pisać tak ładnie i artystycznie, ale nie umiem. Może się nauczę. Kiedyś.
No i co bym miała na takim wideoblogu robić? Zadania z matematyki? A kto by to oglądał? :D Zresztą, są od tego lepsi ode mnie, którzy i zaciekawią, i mają dryg, i wytłumaczą lepiej, a przede wszystkim tacy, którzy robią to na co dzień - ja trochę wypadłam z obiegu. Lekcji nie prowadziłam od... zaraz, zaraz... od ponad półtorej roku. Z grafiki czy programowania byłoby podobnie. Ba! Już nawet miałam w koszyku na Allegro włożone książki o grafice, żeby się podszkolić, utrwalić i nauczyć się naprawdę dobrze jednego programu do grafiki, ale... kiedy ja bym to miała czytać? A kiedy ćwiczyć na komputerze? No kiedy? O rodzicielstwie jest mnóstwo filmów, blogów, grup na Facebooku i innych tworów, a to jest mi teraz najbliższe sercu. Wydaje się to być dobrym kierunkiem. Jednocześnie nie chciałabym obnażać swojego życia prywatnego publicznie, bo cenię sobie prywatność, a rodzina jest dla mnie najbardziej prywatną instytucją.
Reasumując, hand made zostawię na świąteczne prezenty, kartki z życzeniami i inne tego typu okazje, youtubowanie zostawiam lepszym ode mnie, tym, którzy się do tego nadają (aczkolwiek swoje zdanie na poruszane tematy mam), a wszelako rozumiane rodzicielstwo w stopniu nie zagrażającym autonomiczności i prywatności mojej rodzinie będę komentować tu na blogu. Czasami pewnie też na Instagramie, bo to wygodne, zwłaszcza z aktywnym dzieckiem. :)