Moje pierwsze mydło powstało z połączenia aż ośmiu tłuszczy: oleju kokosowego , oliwy z oliwek , oleju z pestek dyni , oleju z pestek winogron , masła shea , oleju z pestek malin , oleju lnianego i oleju z nasion marchwi . Nie była to najprostsza receptura, ale dzięki niej zdobyłam sporo doświadczenia. Lubię eksperymentować. Znałam podstawy mydlenia, więc postanowiłam zrobić mydło full wypas - tak, by było i pielęgnujące, i myjące, i zużyło te tłuszcze, które miałam w domu. Mydło po dobie leżenia w formie (właściwie w kartonie po soku) było koloru ciemnego karmelu (chociaż "kupa" to pierwsze skojarzenie). Po wyjęciu z kartonu oraz foremek (miałam też kilka mydeł w specjalnych silikonowych foremkach) leżakowało kilka tygodni. Niestety nie schło najlepiej. Zmieniłam miejsce przechowywania mydeł na szafę przy oknie i w kolejnych tygodniach zauważyłam zdecydowaną poprawę w procesie leżakowania. Mydła zdawały się blednąć, jaśnieć i schnąć. Obracałam je, by schły równomierni...